Książki
„Gottland” to nie tylko doskonały przewodnik po dwudziestowiecznych czeskich losach, ale też świetna literatura. Forma tekstów Szczygła jest momentami rewelacyjna. Zacytujmy początek „Łowcy tragedii”: Eduard Kirchberger urodził się w Pradze w roku 1912. W tym samym czasie i w tym samym mieście powstała pierwsza na świecie kubistyczna rzeźba ludzkiej głowy. Te dwa fakty nie mają ze sobą nic wspólnego. Szczygieł w lapidarnych, pozornie pozbawionych emocji zdaniach rekonstruuje krok po kroku dramatyczne koleje losu swego bohatera, pisarza, który zmienił tożsamość, pokazując przy okazji, jak w jego życiorysie namieszała środkowoeuropejska historia. Na tym właśnie polega metoda autora „Gottlandu”, który jak rasowy pisarz ze szczegółów, z pojedynczych ludzkich historii tworzy fascynującą, obejmującą XX stulecie czeską panoramę.
Mariusz Cieślik, „Newsweek”, 10.12.2006
To nie jest książka o polityce - nie jest to także książka o problemach małych miast, czy o bezrobociu - choć można początkowo odnieść takie wrażenie. Czytelnik nie powinien jej przeglądać. Tak jak nie można przeglądać losów tych, o których pisze Mariusz Szczygieł. Trzeba w nie wniknąć. Bohaterami książki są mieszkańcy miasteczek takich jak Złotoryja czy Raciążek. Luszie, którzy z całą pewnością nie są ulubieńcami losu, a jednak potrafią się cieszyć i marzyć... Właśnie to jest ich siła, która może doprowadzić do zmiany środy w niedzielę... To książka o pragnieniach pozamykanych w "ścianach" nie do przbicia. W murach małych miast, gdzie jeśli nawet jest kino, to odwiedza je zaledwie kilka osób. Pragnieniach czasami absurdalnych, jak to pewnej starszej pani, która chce przed śmiercią rozsypać pieniądze na ulicy i patrzeć jak inni się po nie schylają.
Mariusz Szczygieł doskonale opowiada. Nie sili się na literackie metafory, a jego książka jest dowodem, że nie trzeba wielu słów, by mówić o sprawach ważnych. "Moje życie, mój świat zaczął się w Raciążu i w Raciążu się skończy" - podsumowuje jeden z nich. Bo dla każdego z bohaterów jego sprawa, jego życie są najważniejsze.
Remigiusz Grzela, "Sztandar Młodych"
Reporterem jestem od ponad 20 lat, od kilku lat redaguję reportaże w dodatku do „Gazety Wyborczej”. Wydało mi się, że nadszedł czas na podsumowanie tego, co zrobiło nowe pokolenie polskich reporterów. Tych, którzy uczyli się od Kapuścińskiego i Krall. Jesteśmy autorami z różnych redakcji, którzy opisywali Polskę. Większość z nas zadebiutowała po 1989 roku. Chciałem tę naszą Polskę, po upadku komunizmu, pokazać.
"Kaprysik. Damskie historie" to sześć miniopowieści reporterskich ze wspólnym mianownikiem: kobieta. Mariusz Szczygieł jest jednym z bardziej znanych polskich reporterów. W zeszłym roku za książkę "Gottland" - opowieść o XX-wiecznej historii Czech - uzyskał wyróżnienie wyjątkowe: niezwykle prestiżową European Book Prize 2009 - nagrodę Unii Europejskiej za najlepszą europejską książkę roku, przyznawaną w Brukseli. Książeczka "Kaprysik. Damskie historie", z pięknymi zdjęciami z archiwum bohaterek, jest o sprawach niewielkich, i format też ma niewielki. Akurat do damskiej torebki. Ale do męskiej kieszeni pasuje także.
Ze wstępu autora:
"Marzyła mi się książka o moim ulubionym kraju bez napinania się. Żeby nie musiała odzwierciedlać, obiektywizować, syntetyzować.
Jestem niechlujnym czechofilem, ta książka nie jest ani kompetentnym przewodnikiem po kulturze czeskiej, ani po Czechach.
Nie jest obiektywna.
Nie rości sobie pretensji do niczego.
Jest wyłącznie o tym, co mnie za fascynowało przez ostatnich 10 lat, od kiedy pierwszy raz przyjechałem do tego kraju. Jest wielką notatką z lektur i ze spotkań z ludźmi, których chciałem
tam spotkać.
Słowem, jest o miłości przedstawiciela jednego kraju do innego kraju.
Może jest jeszcze o czymś, ale to już zostawiam Państwu".